Pastewnik, Bolków i dzikie wąwozy Parku Chełmy – przygoda poza szlakiem w Górach Kaczawskich
- Kacper

- 10 wrz
- 5 minut(y) czytania
Jeden dzień, trzy zupełnie różne miejsca: dziki szczyt bez szlaku, klimatyczny zamek z legendą i pętla przez ciche wąwozy pełne przyrody. Góry Kaczawskie potrafią zaskoczyć – i to bardzo pozytywnie.

Cisza, wąwozy i zamek z legendą – czyli Kaczawy trochę inaczej
Nie każdy dzień w górach musi oznaczać tłumy na szlaku i tłoczne schroniska. Czasem chcesz po prostu uciec – zobaczyć coś nietypowego, wejść na mało znany szczyt, po drodze spotkać łosia, a dzień zakończyć w klimatycznych ruinach. I właśnie tak wyglądał nasz dzień w Górach Kaczawskich, w samym sercu Krainy Wygasłych Wulkanów.
Zaczęliśmy od Pastewnika – szczytu należącego do Diademu Gór Polski, na który nie prowadzi żaden oficjalny szlak. Później było już tylko ciekawiej: Zamek Bolków z historią i legendą, a potem długi, dziki spacer przez Park Krajobrazowy Chełmy, gdzie poza śpiewem ptaków i szumem strumieni nie było żywej duszy.
Ta trasa nie jest trudna, ale ma wszystko, czego można chcieć od wycieczki:
✅ szczyt z klimatem urbexu,
✅ potężny zamek na wzgórzu,
✅ dzikie wąwozy z formacjami skalnymi i ruinami,
✅ a na koniec – przyjemną pętlę o długości 12 km, startującą i kończącą się na parkingu przy kościele w Myślinowie.
Jeśli szukasz czegoś mniej oczywistego, ale nadal pełnego przygód – ten plan zdecydowanie jest dla Ciebie.
Pastewnik – dziki szczyt do Diademu i klimat opuszczonego punktu
Na pierwszy rzut oka Pastewnik nie wygląda jak góra, którą warto zdobywać. Brak oficjalnego szlaku, mało znana lokalizacja i cisza wokół niej sprawiają, że wielu turystów ją omija. A szkoda – bo to właśnie takie miejsca mają swój niepowtarzalny klimat.
Dojechaliśmy do miejscowości Pastewnik i zostawiliśmy samochód nieopodal. Wędrówkę rozpoczęliśmy zwykłą leśną ścieżką – nie ma tu żadnych oznaczeń, ale wystarczy kierować się w stronę stacji meteorologicznej i iść śladami wydeptanymi przez innych. Samo podejście zajmuje około 15 minut.
Na szczycie czeka nas klasyczna eksploracja: skrzynka z pieczątką, opuszczone zabudowania wojskowe, które można sobie obejrzeć (dla fanów urbexu – mały smaczek) oraz rozległa polanka z panoramą na okolicę. Warto się tu na chwilę zatrzymać.
Jeśli szukasz tabliczki – uwaga: nie stoi ona przy samej skrzynce. Trzeba podejść kilkadziesiąt metrów dalej, na pobliską górkę. Bez mapy lub wcześniejszej wiedzy można ją łatwo przeoczyć, więc warto być czujnym.
Pastewnik to może nie jest szczyt z listy “must-see”, ale ma coś, czego brakuje wielu popularnym miejscom: ciszę, klimat i poczucie odkrycia. No i do Diademu Gór Polski – dopisany ✅.


Zamek Bolków – historia, legenda i potężne mury
Po zejściu z Pastewnika ruszyliśmy w stronę Bolkowa, gdzie na wzgórzu dumnie stoi jeden z najciekawszych zamków Dolnego Śląska. Już z oddali robi wrażenie – grube mury, masywna wieża i otaczająca go cisza przyciągają bardziej niż niejedna atrakcja z folderów turystycznych.
Zamek można zwiedzać z biletem, a w środku czeka sporo informacji o jego historii. Warto wejść na wieżę – widok z niej to dodatkowa atrakcja. Ale to, co nas najbardziej zaciekawiło, to legenda, według której zamek ma być połączony podziemnym korytarzem z inną okoliczną warownią. Nikt jeszcze tego nie potwierdził, ale przyznaj – brzmi jak gotowy scenariusz na eksplorację z czołówką i mapą w ręce.
Dobrze zachowane mury, ciekawe wystawy i przestrzeń, która nie jest zatłoczona – to wszystko sprawia, że Bolków zdecydowanie warto odwiedzić. Jest tu klimat, jest historia, i jest coś, co sprawia, że nie chce się wychodzić po pięciu minutach.
Po zwiedzaniu ruszyliśmy w kierunku Myślinowa – tam czekał nas zupełnie inny krajobraz i przygoda, której się nie spodziewaliśmy.



Park Krajobrazowy Chełmy – wąwozy, dzika natura i ruiny Zbójeckiego Zamku
Po zamkowych murach czas na coś zupełnie innego – dzikie, puste i zielone tereny Parku Krajobrazowego Chełmy. Samochód zostawiliśmy pod kościołem w Myślinowie, gdzie można spokojnie zaparkować i ruszyć na szlak. Zrobiliśmy pętlę, która łącznie wyniosła około 12 km – ale pod względem przygód była warta każdego kroku.
Żółty szlak – w głąb wąwozów
Wyruszyliśmy żółtym szlakiem, który już od samego początku prowadził przez spokojne, zalesione tereny. Mimo pięknej pogody, nie spotkaliśmy żadnych turystów – tylko przyroda i my. No… i jeszcze łoś, który nagle wyskoczył z zarośli i zniknął tak samo szybko, jak się pojawił.
Wędrówka przez ten teren to nie tylko las. Są tu wąwozy, cieki wodne, formacje skalne – wszystko to wygląda naprawdę dziko i naturalnie. Ścieżki są dobrze wydeptane, ale klimat miejsca przypomina raczej lokalny rezerwat niż popularny park narodowy.
Zmiana szlaku – edukacyjna ścieżka przez wąwóz Myśliborski
Po jakimś czasie zeszliśmy z żółtego szlaku i przeszliśmy na zieloną ścieżkę dydaktyczną, która biegnie przez wąwóz Myśliborski. To właśnie tutaj znajduje się Sowia Skałka, gdzie często można spotkać wspinaczy. Teren robi wrażenie – stromo, wąsko, dziko. Szlak biegnie tuż przy strumieniach i wąskich przejściach skalnych.
Po minięciu miejscowości Jakuszowa, opuściliśmy ten wąwóz i skierowaliśmy się w stronę wąwozu Siedmickiego. Tu zaczęła się mniej przyjemna część – krótki odcinek asfaltowej drogi, który trzeba pokonać, żeby dotrzeć do kolejnego etapu wędrówki. Na szczęście trwa to tylko chwilę.

Wąwóz Siedmicki – najbardziej dziki odcinek trasy
Już od pierwszych kroków w wąwozie Siedmickim czuć, że to najbardziej dziki fragment tej trasy. Płynie tu strumień Nysa Mała, pojawiają się pierwsze skalne ściany, a w lesie robi się wilgotno, cicho i chłodno.
Po drodze trafiamy na nagrobek leśniczego – stojący samotnie, niemal ukryty w zaroślach. To miejsce skłania do zatrzymania się i chwili refleksji. Dalej natrafiamy na ruiny średniowiecznego Zbójnickiego Zamku – niewielkie, ale bardzo klimatyczne. Trasa jest pełna dźwięków: szum wody, śpiew ptaków, szeleszczące liście – dla miłośników natury to idealne miejsce na reset.
W końcu wychodzimy z wąwozu i trafiamy na skrzyżowanie szlaków, gdzie znajduje się wiata turystyczna – dobre miejsce na odpoczynek.
Stąd ruszamy niebieskim szlakiem, który zamyka naszą pętlę i prowadzi z powrotem do Myślinowa i samochodu.



Podsumowanie – lasy, zamki i cisza, której nie da się kupić
To był jeden z tych dni, które nie miały być spektakularne… a okazały się pełne odkryć i niespodzianek.Pastewnik, choć mało znany, dał nam poczucie przygody i klimatu dawnych czasów – bez tłumów, bez szlaku, ale z charakterem. Zamek Bolków przypomniał, że historia może być żywa i intrygująca, a nie tylko suchą datą na tablicy.A potem był Park Krajobrazowy Chełmy – z jego dzikimi wąwozami, leśnymi zakamarkami i formacjami skalnymi, które wyglądały jak z innego świata.
To trasa dla tych, którzy szukają czegoś więcej niż tylko zaliczenia kolejnego szczytu. Dla tych, którzy chcą poczuć klimat miejsca, zatrzymać się w lesie i posłuchać, co ma do powiedzenia natura.
Nie była to długa wędrówka – 12 km pętli w Chełmach, kilka punktów samochodowych, trochę historii i trochę dzikości. Ale w głowie zostaje na długo.
.png)








Komentarze